Translate

wtorek, 4 lipca 2017

Znane gdańszczanki (część III)



Anna Czerwińska-Rydel, Lustra Johanny. Opowieść o Johannie Schopenhauer, ilustracje: Marta Ignerska, Wydawnictwo Muchomor, Warszawa 2015.

liczba stron: 108
oprawa: twarda
dla kogo: 9+


Trzecia już część trylogii o znanych gdańszczankach. Tym razem historia poświęcona jest Johannie Schopenhauer, którą określa się zazwyczaj – bez względu na liczne dokonania – po prostu jako matkę Artura Schopenhauera. Na przekór tej niesprawiedliwej redukcji Anna Czerwińska-Rydel bohaterką swojej książki uczyniła młodą Johannę – jeszcze nie matkę. Choć podtytuł sugeruje inaczej, więcej niż pani Schopenhauer, mamy tu Johanny Trosiener.
Zaczyna się od rozczarowania, miał być syn – jest córka. Nie Johann, lecz Johanna. W przyszłości okaże się jednak, że ta młoda dama, ku utrapieniu ojca, zapragnie „męskiego wykształcenia”.
Dziewczynce nie wystarczają zdawkowe odpowiedzi, nieustannie docieka i kwestionuje, czym niejednokrotnie wprawia w zakłopotanie służącą Kasię: „Ojcze nasz, ojcze nasz, ciekawa jestem, jaką Ty masz twarz […]” (s. 13), „Wciąż mnie zadziwia ten Bóg. […] Skoro nie lubi piękna, to po co je stworzył?” (s. 33).
Bohaterka buntuje się i śmiało formułuje swoje pragnienia: „Tatku, ja nie chcę chodzić do takiej szkoły! […] Ja się tam okropnie nudzę! Każą nam tylko siedzieć prosto, modlić się i powtarzać głupie wierszyki, a ja bym chciała rysować, czytać, pisać, śpiewać, tańczyć…” (s. 17). Nie dla niej nauka cerowania, szycia, układania kwiatów, zarządzania domem, zabawiania męża i pielęgnowania dzieci, woli poznawać języki obce. Christian Trosiener gwałtownie reaguje na „fanaberie” córki, ostatecznie jednak przystaje na jej prośby.
Panna nie znosi braku swobody, dlatego też nie radzi sobie, skrępowana gorsetem i eklektyczną konstrukcją na głowie. Debiut na balu w Dworze Artusa rozpoczyna więc od spektakularnego upadku, który można potraktować jako symbol oficjalnego wyjścia poza utarte schematy. „Lubię tańczyć, ale nie w tym wszystkim” (s. 94).


Lustra towarzyszą bohaterce od początku. Punktem wyjścia opowieści jest bowiem scena, w której ciężarna jeszcze Elżbieta przegląda się w zwierciadle. Później szklane tafle pojawiają się wielokrotnie – zarówno w formie cytatów, anegdot, jak i rekwizytów towarzyszących dorastaniu Johanny. Przede wszystkim zaś w ukochanych dziedzinach – malarstwie i literaturze, które w znacznym stopniu opierają się przecież na odbijaniu rzeczywistości.
Także ilustracje Marty Ignerskiej w dużej mierze bazują na motywie lustra. Niektóre wyglądają jak symetryczne odbicia. Inne zaś przypominają wykonywane przez Johannę wycinanki – różowe postaci na czarnym tle lub czarne sylwetki na różowym podłożu. Zastosowanie tych dwu kontrastowych barw (w całej publikacji – nie tylko w ilustracjach) pozwoliło artystce wyeksponować dynamikę postaci, zadziorny i stanowczy charakter głównej bohaterki, a także skupić się na złożonej tożsamości Johanny.

Opracowanie graficzne poszczególnych rozdziałów także zasługuje na uwagę – i tu zastosowała Marta Ignerska technikę odbicia. Rozpoczynające każdą część cytaty powtórzone są w formie lustrzanego obrazu.

Dla młodych osób zainteresowanych historią Gdańska, zaaferowanych żeńskimi bohaterkami, dla poszukujących wzorców nietuzinkowych kobiet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz