Anna Czerwińska-Rydel, Lustra Johanny. Opowieść o Johannie Schopenhauer, ilustracje: Marta Ignerska,
Wydawnictwo Muchomor, Warszawa 2015.
liczba stron: 108
oprawa: twarda
dla kogo: 9+
Trzecia już część trylogii o znanych gdańszczankach.
Tym razem historia poświęcona jest Johannie Schopenhauer, którą określa się
zazwyczaj – bez względu na liczne dokonania – po prostu jako matkę Artura
Schopenhauera. Na przekór tej niesprawiedliwej redukcji Anna Czerwińska-Rydel
bohaterką swojej książki uczyniła młodą Johannę – jeszcze nie matkę. Choć
podtytuł sugeruje inaczej, więcej niż pani Schopenhauer, mamy tu Johanny
Trosiener.
Zaczyna się od rozczarowania, miał być syn – jest
córka. Nie Johann, lecz Johanna. W przyszłości okaże się jednak, że ta młoda
dama, ku utrapieniu ojca, zapragnie „męskiego wykształcenia”.
Dziewczynce nie wystarczają zdawkowe odpowiedzi,
nieustannie docieka i kwestionuje, czym niejednokrotnie wprawia w zakłopotanie
służącą Kasię: „Ojcze nasz, ojcze nasz, ciekawa jestem, jaką Ty masz twarz […]”
(s. 13), „Wciąż mnie zadziwia ten Bóg. […] Skoro nie lubi piękna, to po co je
stworzył?” (s. 33).
Bohaterka buntuje się i śmiało formułuje swoje
pragnienia: „Tatku, ja nie chcę chodzić do takiej szkoły! […] Ja się tam
okropnie nudzę! Każą nam tylko siedzieć prosto, modlić się i powtarzać głupie
wierszyki, a ja bym chciała rysować, czytać, pisać, śpiewać, tańczyć…” (s. 17).
Nie dla niej nauka cerowania, szycia, układania kwiatów, zarządzania domem,
zabawiania męża i pielęgnowania dzieci, woli poznawać języki obce. Christian
Trosiener gwałtownie reaguje na „fanaberie” córki, ostatecznie jednak przystaje
na jej prośby.
Panna nie znosi braku swobody, dlatego też nie radzi
sobie, skrępowana gorsetem i eklektyczną konstrukcją na głowie. Debiut na balu
w Dworze Artusa rozpoczyna więc od spektakularnego upadku, który można
potraktować jako symbol oficjalnego wyjścia poza utarte schematy. „Lubię
tańczyć, ale nie w tym wszystkim” (s. 94).
Lustra towarzyszą bohaterce od początku. Punktem
wyjścia opowieści jest bowiem scena, w której ciężarna jeszcze Elżbieta przegląda
się w zwierciadle. Później szklane tafle pojawiają się wielokrotnie – zarówno w
formie cytatów, anegdot, jak i rekwizytów towarzyszących dorastaniu Johanny.
Przede wszystkim zaś w ukochanych dziedzinach – malarstwie i
literaturze, które w znacznym stopniu opierają się przecież na odbijaniu
rzeczywistości.
Także ilustracje Marty Ignerskiej w dużej mierze bazują
na motywie lustra. Niektóre wyglądają jak symetryczne odbicia. Inne zaś
przypominają wykonywane przez Johannę wycinanki – różowe postaci na czarnym tle
lub czarne sylwetki na różowym podłożu. Zastosowanie tych dwu kontrastowych
barw (w całej publikacji – nie tylko w ilustracjach) pozwoliło artystce
wyeksponować dynamikę postaci, zadziorny i stanowczy charakter głównej bohaterki,
a także skupić się na złożonej tożsamości Johanny.
Opracowanie graficzne poszczególnych rozdziałów także
zasługuje na uwagę – i tu zastosowała Marta Ignerska technikę odbicia.
Rozpoczynające każdą część cytaty powtórzone są w formie lustrzanego obrazu.
Dla młodych osób zainteresowanych historią Gdańska,
zaaferowanych żeńskimi bohaterkami, dla poszukujących wzorców nietuzinkowych
kobiet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz